Blogi za darmo Blog.Bisi.Pl - darmowe blogi!

Manipulejszyn przez facebook’a?…Ależ owszem.

Posted under Bez kategorii autor pmn90 on wtorek 4 październik 2011 at 21:10

Witam Was wszystkich po de facto bardzo długiej nieobecności. Mam nadzieję, że przychodzę ze świeżymi pomysłami na tematy, a przede wszystkim z powiewem świeżości moich poglądów. W sumie to niewiele zmieniło się od czasu mojego ostatniego wpisu. Nadal mieszkam z mamą, tatą, młodszą sis i dwoma pieskami rasy kundel, nie wspominając o koto-szczurze. Nadal mam wrażenie, że czasem moje myśli powiewają sarkazmem oraz lekką nutką ironii. I również w dalszym ciągu waham się strasznie czy zostać sam czy być singlem. To w sumie śmieszne, bo dziś jak na ironie zachciało mi się być w związku i zrobić coś innego (w sumie to nie powinno dziwić nikogo), lecz dziwne jest to, że w swój niecny plan wciągnąłem moja dobrą znajomą…tak, tak - pozdrawiamy Olu! ;) Otóż akcja była prosta. Strzelamy nagle statusem związku na razie nie wchodzących w grę w moim życiu i….patrzymy jak ludzie zabijają się w “lajkach”, w pytaniach: “A czy to prawda…?”, w tych śmiesznych znaczkach, których znaczenia nie do końca zawsze rozumiem. Przeanalizujmy. Czyż face to nie świetne miejsce do wyborowego karmienia użytkowników wszelkiej maści chłamem, który to nie zawsze jest prawdą. W sumie my sami pozwalamy sobie na taki strzał w stopę. Jakby nie patrzeć, zaślepieni zajebistością wynalazku jakim jest parę linijek napisanych w Pajączku za pomocą HTML’a, pozwalamy na wniknięcie osób trzecich w nasze życie. Wybaczcie, ale to jakby świadomie ruchać się w podziurkowanym kondomie. Niby zabezpieczony, a jednak coś przecieka. Tak samo i tu - niby masz swoje hasła, zabezpieczenia, a i tak ten kto chce mieć dostęp do Twojego życia, ma go podanym na tacy. Ludzie żyją w idiotycznym przeświadczeniu, że to co mają na “fejsbuku” jest tylko ich i są tego panami. Niestety takich pewniaków muszę rozczarować - ktoś ciągle siedzi i kontroluje Wasze wszystkie ruchy, ktoś ma dostęp do obszernej bazy danych i informacji o Was, które sprzedajecie za darmo. Myślicie, że w jakim celu jakaś persona (zresztą bardzo inteligentna) stworzyła aplikacje z pytaniami???? Dla niekumatych już wyjaśniam. Otóż za ankiety, sondaże firmy muszą płacić grube pieniądze, a tu? A tutaj Wy sami odpowiadacie na wszystkie pytanka, jak te grzeczne owieczki, które prowadzą na rzeź. Jesteście tu tacy wyszczekani i cwani, a tak naprawdę tak grzeczni i potulni. Wbijacie się idealnie w ramy chwytu “pochwal się tym i tamtym i odpowiedz”. Manipulacja jako zjawisko powszechnie występujące w dzisiejszych czasach może nie byłaby niczym złym gdyby nie fakt, że Ci, których nazywamy idiotami “bo oni mną manipulują” są naprawdę tak inteligentni i myślący, że to Wy sami pogrążacie się w swoich myślach. Po prostu strzelacie sobie pewnego rodzaju samobóje myślowe. Potem tylko mętlik w głowie i z człowieka robi się debil, który jest tak łatwą personą do manipulacji, jak marionetka w rękach najlepszego aktora teatru lalek. A potem mówią: “przyćmiony naród”. No nie dziwicie się, że tak jest skoro dajecie się tak łatwo takiemu czemuś jak fejs. A tym, którzy z niego zrobili sobie prawdziwe życie…noooo to życzę powodzenia w dalszym toku rozwoju kontaktów interpersonalnych. Pamiętajcie, lepiej napić się piwa ze znajomym w szarej knajpie i pogadać od serca, niż postawić 50 lajków i 30 komentów na kontach znajomych, którzy i tak mają Was w dupie. Ale o tym za jakiś czas ;)
Tak więc mordy moje! Nie dajcie się otumanić mediom i żyjcie życiem, a nie wirtualnym światem, któremu dacie się połykać! That’s all! Peace!

P.S. Mimo tego co piszę o facebooku, jestem jego czynnym użytkownikiem. I sam czasem robię rzeczy o których pisałem wyżej, lecz robię to z rozsądkiem i świadomie. A tak poza tym to przede wszystkim czytanie tych treści to niezły fun :D

Kiedyś………………

Posted under Bez kategorii autor pmn90 on niedziela 27 luty 2011 at 15:16

Witam po długiej przerwie. Wybaczcie, że nie udało mi się utrzymać codziennej aktywności tutaj. Wiem…dałem dupy. Ale obiecuję, że postaram się pisać częściej. Kiedyś miałem więcej czasu. Właśnie…kiedyś. Kiedyś było zupełnie inaczej. Im więcej latek mi przybywa, tym większe odnoszę wrażenie przytłaczających mnie spraw, które to sprawiają, że długość mojej dobry drastycznie się skraca. I już sam nie wiem, czy faktycznie moja doba zamiast 24 zawiera tylko 10 godzin. A przecież obowiązków wciąż przybywa. Tak szczerze to pewnie doba jak miała, tak nadal ma te swoje 24 godziny, ale chyba ja mam złą organizację czasu. Kiedyś potrafiłem sobie odnaleźć czas na kreskówki, zabawę, itp. Teraz zaś nie potrafię ogarnąć czasu na jedno zajęcie - naukę. Nie mówiąc o pracy czy innych epizodach mojego życia. Kiedyś życie wydawało się takie łatwe. Najgorsze jest w sumie to, że wydawało się iż im będziemy starsi - tym będzie łatwiej…wydawało się. Właśnie. Nic bardziej mylnego. Zauważam, że jest coraz trudniej. Ale jako zepsuty rapem facet, nie poddaję się i prę do przodu (podobno tak trzeba?!). Mam jednak nadzieję, że trochę ten cały wyścig szczurów zwolni tempa. Ale podobno nadzieja matką głupich. Więc wniosek z tego: jestem głupi ;D That’s it!

Złe nawyki! Naprawdę takie złe?

Posted under Bez kategorii autor pmn90 on niedziela 30 styczeń 2011 at 21:38

Witamy Państwa! Piszę na lekkim niedowładzie umysłowym spowodowanym dostarczeniem do mojego organizmu substancji szkodliwej, potocznie zwanej alkoholem. Ale to nic. Postaram się pisać trzeźwo. No właśnie…w sumie tu wyszedł pierwszy z moich złych nawyków. Jest ich wiele, ale ani ja ani nikt inny nie zdołał ich zliczyć (w sumie, może i dobrze ;p). Na pewno do nich zaliczyć mogę niezaspokojoną chęć szybkiej jazdy samochodem oraz wszechobecna ciekawość (choć czasem pozwala mi ona na wyjście z opresji). Nie wiem, może takimi nawykami są: brak odruchu zamykania deski klozetowej, beknięcia przy stole, pierdy w miejscach publicznych, chlanie, itp itd. Jest tego mnóstwo. Ale czy te nawyki naprawdę są takie złe? Mówimy, że beknięcia są niekulturalne. Może są, ale w niektórych kulturach, gdy nie bekniesz sobie wstając od stołu uważają Cię za przyjeba niepotrafiącego się zachować godnie. Kontr-przykład: u nas pomachasz sobie do byle kogo na ulicy i nikt Cię za to nie zje (nawet pomyślą, że ten idiotyczny gest jest fajny, bo se z takim cynicznym uśmieszkiem ktoś wymachuje swoim przeszczepem), zaś w innych kulturach machanie uznane jest za coś bardzo obraźliwego i skłonni są Ci za to przypierdolić. No właśnie. Tak źle i tak nie dobrze. Więc co zrobić z tymi naszymi nawykami? Myślę, że to sprawa dyskusyjna. Dla jednego coś jest obraźliwe, a dla innego nie. To zależy od towarzystwa w którym w danej chwili się znajdujemy (wg, powiedzenia: “jeśli wkroczysz między wrony, musisz krakać tak jak one”). Wśród pierdzących - pierdź, wśród bekających - bekaj, wśród machających - machaj. A ja i tak będę sobą i mam wyjebane co kto mi zarzuca. Jeśli mam zły nawyk, a jeszcze go nie odrzuciłem to znaczy, że uważam go za słuszny :). That’s it!

Kłamstwa się nie brzydzą tylko tego, że mówisz wulgarnie…

Posted under Bez kategorii autor pmn90 on piątek 28 styczeń 2011 at 00:17

Bry dzień! Ostatnio rozkminiając kolejne warstwy naszej egzystencji natrafiłem na dość ciekawy temat wulgaryzmów, tak często używanych przez wielu z nas. Wiem, wiem…nie jest to piękna, kwiecista mowa zakrawająca o poprawną polszczyznę oraz skłaniająca do skorych przemyśleń. To jest zwyczajny język podwórkowy, który zwykle możemy usłyszeć w każdej warstwie społecznej: począwszy od tzw. elementu społecznego, a skończywszy na klasie premium (przysłowiowa “A” klasa). Nie ma reguły na to, kto ile razy przeklina używając choćby najpospolitszych słówek typu: chuj, pierdolić oraz nasza cudowna i wszechobecna kurwa (słowo służące jako przerywnik, wykrzyknik, przecinek, itp itd :P). Wielu ludzi spina się strasznie o jakoś naszego języka - i mają rację. Prawdą jest, że coraz mniej o niego dbamy oraz nie próbujemy go rozwijać choćby w minimalnym stopniu. To chyba skutek tego, że my Polacy jesteśmy szczególnie zarobionym narodem i nie mamy czasu na powiększanie swojej polszczyzny. Na co my tak w ogóle mamy czas? Ale mniejsza o to. Biorąc pod uwagę rzekome usprawiedliwienia już zostawmy nasze piękne przekleństwa wtłoczone żywcem w jak największą część naszych wypowiedzi, niczym benzyna wtłaczana w komorę spalania pod kosmicznym ciśnieniem kilku barów ( nie mylić z pub’ami :D). Zajmijmy się ogólnie przyjętą brzydotą tychże słów. Jak już wcześniej powiedziałem, nie są one kwintesencją piękna, ale czy nie lepiej już czasem sobie przykląć niż kłamać? Ogólnie, widząc niektórych dziadków plujących się o każde “kuźwa” czasami zastanawiam się co jest bardziej potępiane: przekleństwo czy kłamstwo? Moim zdaniem o potępieniu kłamstwa nikt nic nie powie (przynajmniej głośno), zaś o wulgarności każdy zabierze głos, a i tak wali przekleństwami na prawo i lewo. Przecież to kłamstwo może wyrządzić większą szkodę człowiekowi, ale nie…my wolimy się przejmować duperelami. To takie “piepszenie o  Szopenie”. Nie ma co narzekać, bo i tak ze słownictwem najgorzej nie jest (choć jak widzę pewne osobniki marki “Ludź” to mam wrażenie, że jego język ojczysty jakże odmienny jest od mojego ;]). Nie mówię byśmy nie pracowali nad rozwijaniem swoich umiejętności posługiwania się językiem (dla Panów: nie Panowie, nie mówię o tym o czym Wy myślicie! ;D), ale przykładajmy większą wagę do eliminacji kłamstwa. Bez kłamstwa nie będzie tyle sytuacji do denerwowania się, a tym samym mniej sytuacji do przekleństw :). Więc nie kłamcie, będziecie bogatsi językowo - taki morał! ;P That’s it!

Szacunek…

Posted under Bez kategorii autor pmn90 on środa 26 styczeń 2011 at 23:01

Patrząc na dzisiejsze społeczeństwo dostrzegam coraz mniejszy poziom szacunku. Nie tylko do innych, bo nie w 100% tu o to chodzi, lecz do samych siebie. Patrząc na dzisiejszą kłótnię na mailu mojego rocznika, stwierdziłem, że niektórzy są jak pantofelki skrzyżowane z małpą. Niestety nie mam do nich nerwów - jak się domyślacie, musiałem się tam również wypowiedzieć :). Nie lubię chamstwa, więc zabawiłem się kolejny raz w taniego moralizatora. Wypowiedziałem się (zobaczymy jakie baty za to dostanę ;D). Wiele ludu nie kapuje tego prostego mechanizmu - szanuj innych, a będą Cie szanować. Kolejna garstka ludzkości nie kuma prostego schematu - by umieć szanować innych, musisz najpierw szanować siebie. Już czasem wolałbym palnąć sobie w łep na miejscu tych debili, którzy myśląc, że są zajebiści nie szanują dosłownie nikogo. Czasem warto, zanim coś zrobimy, zastanowić się lub popatrzyć z drugiej strony na sytuacje by poczuć się w skórze osoby, którą możemy skrzywdzić przez jego brak. Dla Wszystkich, którzy posiadają zmysł szanowania propsy i chapeau bas!! That’s it!

Świat kierowcy…ciężka rzecz.

Posted under Bez kategorii autor pmn90 on wtorek 25 styczeń 2011 at 23:15

Siemacie po króciutkiej przerwie! No niżej omawiana sesja dała sobie znać, więc sami się możecie domyślać co spowodowało brak wpisów :P. Dzisiejszy dzień przysporzył mi nowy temat do przedstawienia tutaj, a dokładniej pewna sytuacja z pewną Panią, która to stojąc za zakrętem na środku drogi z otwartymi drzwiami kierowcy rozmawiała sobie z koleżanką idącą chodnikiem. Nie było by w tym nic aż tak szczególnego gdyby nie fakt braku wyobraźni wyżej wymienionej seniority oraz nadjeżdżającego z przeciwka Pana w granatowym Bravo (kolejny mistrz kierownicy, który widząc hamującego z przeciwka mnie jeszcze bardziej przyspiesza <inteligent>). Wszystko pięknie ładnie. Zmieściłem się (wyhamować się nie udało z uwagi na lodzik). Ale od razu nasunęły się mi myśli: kto takim imbecylom daje do użytku bardzo przydatny wynalazek jakim jest samochód, a raczej plakietkę uprawniającą do jego prowadzenia? No ja się pytam: KTO?! Ja wiem, że w Polsce, jako kraju o bogato rozwiniętych gałęziach gospodarki, w pełni sprawnie funkcjonującej służbie zdrowia oraz innych jakże wspaniałych sektorach szeroko pojętej struktury tegoż kraju, każdy szanujący się obywatel powinien posiadać “plastik”, ale na Miłość Boską, niech ci ludzie umieją choć w level’u 1 posługiwać się wyżej wymienionym wynalazkiem. W dzisiejszych czasach wygląda to tak, że państwo, którego opis może trochę odbiegający od rzeczywistości przytoczyłem, stara się odbudować swoją stale powiększającą się dziurę budżetową (której to wielkość nie wiele różni się od wielkości słońca) poprzez wpływy gotówki z różnych dziedzin naszej ziemskiej egzystencji. I tak pewnego dnia wymyślono, że prawo jazdy będzie jeszcze droższe. Wymyślono przy okazji, że będzie ogólnodostępne, a co za tym idzie, nie dla tych, którzy jeździć umieją, lecz dla WSZYSTKICH. A nie pomyślano, że taki denny naród potrzebuje dobrego szkolenia, zaś to co widzimy dziś woła o pomstę do niebios. Przyszły kierowca przez 30 godzin ma nauczyć się jeździć!! <hahaha> To jest naprawdę chore! Skoro zdzierają z nas coraz więcej pieniędzy za kurs to niech zagwarantują nam prawidłowe przygotowanie do poruszania się na drogach wehikułami na benzynkę lub dieselka. Ale sama nauka nie wystarczy, bo co wtedy gdy jesteśmy totalnymi debilami bez wyobraźni?? Wtedy powinno się takiej osobie nie wydawać prawka (może jakiś test na debilizm drogowy??). Potem dziwimy się, że tyle wypadków jak każdy śmiga jak chce i bez podstawowej wiedzy jak ogarnia się 4 kółka. No wybaczcie, ale jak widzę panienkę jadącą swoim nowym Range Roverem (który zresztą kupił jej 30 lat starszy mąż), która jadąc trzyma swoją miniaturkę yorka by widział co to świat zza bryły tego wielkiego tworu jakim jest samochód, to wiedzcie, ale mnie skręca z żalu. W takiej sytuacji nie wiem czy bardziej żal mi tego yorka, czy jego właścicielki… Nie potępiam ludzi, którzy się uczą - to nie tak. Ale jeśli już to robią, to niech robią to z sercem. Potem zwala się winę za liczbę wypadków na stan dróg, itp itd. Jednak może warto popatrzyć na siebie, a dopiero na czynniki zewnętrzne. Poprawmy siebie, a dopiero później poprawiajmy innych. Ale błagam ludziska - jeździjcie lepiej i uważniej. Użyjcie czasem też do prowadzenia mózgu, czy jak to się tam u Was nazywa :). That’s it!

Głupota ludzka - choroba czy też nawyk społeczeństwa?

Posted under Bez kategorii autor pmn90 on niedziela 23 styczeń 2011 at 00:43

Głupota. Przez niektórych uważana za niedorozwinięcie pewnych osobników ludzkich, a dla innych po prostu zwykłe zapomnienie poprawności. Tym tematem zostałem pchnięty przez Madzię (którą chciałem serdecznie pozdrowić - I <3 Siemce :D). Pewnie każdy z nas na własnej skórze doznał tego zjawiska stykając się z głupotą innych, bądź też własną - prywatną. Wiele półgłówków myli głupotę z wyżej wspomnianym niedorozwinięciem. A to przecież dwie zupełnie odmienne sprawy, choć faktycznie ci, którym głupota doskwiera sprawiają takie wrażenie :P. Najbardziej denerwuje mnie (i chyba nie tylko mnie), że zauważamy to jakże powszechnie występujące zjawisko u wszystkich spośród populacji Homo sapiens, oprócz siebie samego. Żal. Skoro jesteśmy ludźmi myślącymi (może nie zawsze, ale czasem by się przydało) to powinniśmy sobie uświadomić, że nikt nie jest wolny od ogarniających nas stanów tego ciekawego i jakże trudnego do zbadania zjawiska. Ja przynajmniej wyróżniam kilka stanów głupoty: wrodzona, komentarz wystarczy jeden - przejebane; nabyta - wymałpowana od koleżków z przysłowiowego podwórka, którzy nie mając co ze sobą zrobić, walą przysłowiowego głupa; oraz ta normalna - zdarzająca się każdemu na co dzień. Szkoda mi tych pajaców, którzy myślą, że głupotą zabłysną… mam o nich tylko nich jedno zdanie, którego przez grzeczność nie będę tu przytaczał :). Co powoduje, że ludzie chcąc być fajni uciekają się do robienia rzeczy głupich? Nie wiem. Ale wiem za to, że błyskają wtedy swoim wyimaginowanym bohaterstwem, po czym zwykle palą się ze wstydu (co śmieszne, następnym razem sytuacja się powtarza). Myślę, że czasem człowiekowi przydaje się trochę dawki głupoty… by po prostu zmądrzał i ogarnął się. Wiem, że powiecie: czasem trzeba zrobić coś głupiego, żeby się pośmiać. Ja to nazywam wygłupianiem się. A to z głupotą nie ma nic wspólnego, ale przyznaje - czasem zakrawa o nią :). Sam lubię się powygłupiać, ale w granicach rozsądku. Osobniki, które tego zmyślnego cośiku nie posiadają są głupcami. Bo właśnie tu jest granica —> ROZSĄDEK. Powyżej jego zabawa (wygłupy), zaś poniżej głupota ludzka, która w tak wielu przypadkach kończy się źle. Nie tylko dla samego “wykonawcy”, ale też dla Bogu ducha winnych człowieczków znajdujących się w polu rażenia jego inteligentnego “pomysłu”. Parę osobników ludzkich ma także zdolność rżnięcia głupa w trudnych sytuacjach (ojjj, przydająca się zdolność): <godzina 14.30> - Dzień dobry, my na egzamin. - Egzamin zaczął się o 14. - Naprawdę? Myśleliśmy, że o 15…Możemy wejść?  xD. No właśnie…i egzamin napisany :). Więc czasami operowanie głupotą jest pożyteczne, lecz nie do tego stopnia by wzięli Cie za debila. Wtedy to już kaftan i do pokoju bez klamek. Przypomina się mi również głupota klientów. Mianowicie wymagają od sprzedawcy rzeczy niestworzonych, a tak naprawdę co on mały bidulek może skoro szef kazał tak, a nie inaczej. Ludzie, klienci! opamiętajcie się, bo za ladą też stoi człowiek taki sam jak Wy wszyscy. Domniemywam też, że głupota nie jest chorobą, lecz nawykiem, który daje ludziom wytłumaczenia z zaistniałych sytuacji niewygodnych dla nas wszystkich. To bardziej nawyk stosowany dla sportu. To jak lecenie do kibelka w razie potrzeby. To przyjęty nawyk by nie lać i nie srać gdzie popadnie (równie dobrze też byśmy tak mogli…ale soooory), bo nikt nie powie, że latanie do Wujka Cześka to choroba (chyba, że jest to prostata! :D).  That’s it!

System Eliminacji Studenta Jest Aktywny - SESJA

Posted under Bez kategorii autor pmn90 on piątek 21 styczeń 2011 at 19:44

Dziś doszedłem do wniosku, że sesja to zjawisko przewalone… W ciągu całej swojej edukacji nie doznałem tak chorych i bezsensownych praw, jakimi rządzi się to paskudztwo. Jak proste byłoby życie gdyby nie ten twór. Chciałbym dziś rozważyć bezsens jakim jest sesja. Będąc w podstawówce każdy z nas chciał być w gimnazjum, będąc w gimnazjum było analogicznie - chęć ogarnięcia szkoły średniej. A w szkole średniej pojawiła się wizja podjęcia studiów (tej wizji pewnie nie posiedli Ci, którzy wybrali zawodówkę. Prędzej posiedli ją użytkownicy techników ). Ta wizja towarzyszyła nam przez całe liceum (technikum), bo niby takie piękne życie studenckie: ciągłe imprezy, gołda, wolność. Tak. Ok. Ale to wszystko jest tylko w czasie semestru, gdy człowiek nic nie robi (a jak robi to tego i tak nie ma :P), zaś gdy zaczyna się sesja, wszystko się zmienia. Ci co przez całe 4 miesiące robili tyle co zwykły klasyczny przykład leniwca, stają przed bolesną prawdą - jest przejebane! Nagle świat zmienia się z tego kolorowego, na ten w czarnych barwach. W ciągu jednej chwili okazuje się, że mamy do zaliczenia całe stosy sprawozdań, różnego rodzaju laborki, ćwiczenia, itp itd oraz MIKROBIOLOGIĘ! xD  Okazuje się, że czasu mamy mniej więcej tyle, ile wynosi przyśpieszenie od 0 - 100km/h wykręcane przez najnowszy wytwór Koeninseeg’a (Agerę) - czyli prawie nic… Ale my - dzielni studenci nie poddajemy się. W głowie mamy przeróżne rozwiązania: a może przepisze ocenę?, a może spadnie z nieba gotowiec?, a może nam odpuści?, albo ta najcięższa dla studenta opcja - a może się nauczę? <haha> (to chyba mniej realne niż wygrana polskiej reprezentacji w Euro2012 ;D). Więc student, jako istota o ilorazie inteligencji większym od pospolitego orangutana zachodzi w głowę, jak mógł dopuścić aż do takich zaległości. I tu właśnie ukazuje się idea studiowania:  jeśli chcesz być studentem, takim jak pokazuje stereotyp(imprezowicz), musisz liczyć się z wielkim zapierdolem w sesji oraz tydzień przed nią + przebiegnięciem na terenie uczelni w ciągu jednego dnia większego dystansu niż przejdziesz w ciągu całego miesiąca czasu “wolnego”. Zaś, gdy nie chcesz bawić się w tą stresującą grę z psorami (tzw. gra w kotka i myszkę <nie żyjcie w przekonaniu, że skoro my chcemy złapać psora, to jesteśmy tym silniejszym - to BŁĄD!>) musisz pracować sumiennie przez całe te 4 miesiące, kiedy inni “studiują” po klubach. Wtedy to masz święty spokój - zostają do zaliczenia jedynie egzaminy i tyle. Ewentualnie możesz lać z tych, co biegają z jednej strony uczelni na drugą, płaszcząc się przed psorkami mającymi i tak ich wszystkich w dupie. Niestety ja zaliczam się do grupy “studentów”, nie mylić ze studentami. Teraz właśnie jestem w trakcie wielkiej gonitwy i szczerze mówiąc…pluję sobie w brodę za to, że nie umiem sprzeciwić się temu stereotypowemu studiowaniu, lecz płynę z jego nurtem ;/. Ale “studenci”…popatrzmy na to z tej strony: MAMY 10 MIESIĘCY WAKACJI!!!!! :D:D:D haha

That’s it!

Kierunek rozum…czy może jednak serce???

Posted under Bez kategorii autor pmn90 on czwartek 20 styczeń 2011 at 20:57

Dzisiejszy post wpadł mi do głowy sam…tak nie wiadomo skąd. Choć przypuszczam, że to przez teksty Mes’a i Eldoki. Propsy dla Was Panowie!. Czasem zastanawiamy się co zrobić w danej sytuacji. Wydaje się, że co byśmy nie wybrali będzie złe…ale czy na pewno? Fajnie podejmować decyzje za kogoś, bądź też doradzać, bo przecież za zły wybór to nie my dostaniemy od życia w dupę, lecz osoba, której wyświadczamy “przysługę” ( cholera, jak można tak to nazwać?!). Jestem w pełni zdania, że każdy z nas jest osobą w pełni myślącą…choć nie <śmiech> :P. Po tym, co obserwuję w żyjącej dziś populacji to śmiem wątpić w logiczne myślenie co niektórych osób. Pewnie tacy nie mają głowy na karku, bo chowają ją do walizki z obawy, że ktoś im ją niechcący podpierdzieli. Ale na co z drugiej strony…po co komuś coś pustego? :D. Świat pokazuje nam wizję zaangażowanie kontra obojętność. Najgorsze jest to, że ta wizja dotyczy nas samych… Ukazując myślenie człowieka można dojść do wniosku, że ta istota kieruje się dwoma podstawowymi środkami pomyślunku: rozum oraz serce( w tym wypadku jeszcze sumienie, itp itd…wiecie o co mi chodzi - taki mózg duchowy). Ale teraz pytanie, które już padło wyżej: “Kierować się rozumem czy raczej sercem?”. Niejeden(a) powie: najlepiej myśleć chłodno rozumiem, bo może dać więcej korzyści, zaś druga osobistość negując to powie, że tak nie osiągnie się prawdziwego szczęścia. A ja powiem tak: i jedno i drugie jest prawdą! A my biedni ludzie nie jesteśmy w stanie znaleźć w tym wszystkim złotego środka…za cholerę! Najważniejsze jest jednak to by nie dać się omotać tej rzeczywistości jebanej. Żyć po swojemu i iść przed siebie. Każde serce bije tak samo i powinno rozgraniczać sprawy sercowe oraz moralne człowieka. Zaś rozum, no tak…nasz biedny rozum też musi się wykazać i to właśnie z nim konsultujemy czy dana podpowiedź serca jest trafna, czy też może trefna. Powinien być takim strażnikiem serca, bo jak wiemy ludzkimi przypadkami są wpadki o które tak łatwo sercu ( co tu kłamać, czasem jest zbyt porywcze). Może to paradoks, ale rozumny rozum jednak jest bardziej trzeźwy w podejmowaniu decyzji i działa bardziej na naszą korzyść…nie żeby serce chciało źle, ale czasami nie bierze ono wszystkich “za” i “przeciw” pod uwagę, choć tak naprawdę co byłoby gdyby go nie było? Chciałbym wyrazić to tak: rozum i serce nie mogą bez siebie funkcjonować. Czasami to rozum rozwiewa wątpliwości serca, a niekiedy jest zupełnie odwrotnie. A kończąc chciałbym byśmy wszyscy zawsze wkładali rozum i serce we wszystko co robimy! That’s it! :)

Dziś zwątpiłem w ludzi…wpisu nie będzie!

Posted under Bez kategorii autor pmn90 on środa 19 styczeń 2011 at 21:19

Empty!

Następna strona »