Złe nawyki! Naprawdę takie złe?
Witamy Państwa! Piszę na lekkim niedowładzie umysłowym spowodowanym dostarczeniem do mojego organizmu substancji szkodliwej, potocznie zwanej alkoholem. Ale to nic. Postaram się pisać trzeźwo. No właśnie…w sumie tu wyszedł pierwszy z moich złych nawyków. Jest ich wiele, ale ani ja ani nikt inny nie zdołał ich zliczyć (w sumie, może i dobrze ;p). Na pewno do nich zaliczyć mogę niezaspokojoną chęć szybkiej jazdy samochodem oraz wszechobecna ciekawość (choć czasem pozwala mi ona na wyjście z opresji). Nie wiem, może takimi nawykami są: brak odruchu zamykania deski klozetowej, beknięcia przy stole, pierdy w miejscach publicznych, chlanie, itp itd. Jest tego mnóstwo. Ale czy te nawyki naprawdę są takie złe? Mówimy, że beknięcia są niekulturalne. Może są, ale w niektórych kulturach, gdy nie bekniesz sobie wstając od stołu uważają Cię za przyjeba niepotrafiącego się zachować godnie. Kontr-przykład: u nas pomachasz sobie do byle kogo na ulicy i nikt Cię za to nie zje (nawet pomyślą, że ten idiotyczny gest jest fajny, bo se z takim cynicznym uśmieszkiem ktoś wymachuje swoim przeszczepem), zaś w innych kulturach machanie uznane jest za coś bardzo obraźliwego i skłonni są Ci za to przypierdolić. No właśnie. Tak źle i tak nie dobrze. Więc co zrobić z tymi naszymi nawykami? Myślę, że to sprawa dyskusyjna. Dla jednego coś jest obraźliwe, a dla innego nie. To zależy od towarzystwa w którym w danej chwili się znajdujemy (wg, powiedzenia: “jeśli wkroczysz między wrony, musisz krakać tak jak one”). Wśród pierdzących - pierdź, wśród bekających - bekaj, wśród machających - machaj. A ja i tak będę sobą i mam wyjebane co kto mi zarzuca. Jeśli mam zły nawyk, a jeszcze go nie odrzuciłem to znaczy, że uważam go za słuszny :). That’s it!